Robie i robie i jakos nie moge sie wyrobic, a do piatku musze byc gotowa. Powiecie : "no to masz jeszcze duzo czasu", ale jak dla mnie wciaz go za malo. Do tego nie moge sfotografowac juz zaleglych prac, bo swiatlo nijakie i kolory wychodza bardzo przeklamane. Zalamka totalna, ale na szczescie jakis czas temu zapukal do mnie listonosz i przyniosl mi cos, o czym marzylam od dawna i co zrekompensowalo moja pogon z czasem. Mialam zamiar na blogu nie pokazywac moich zakupow, ale tak sie ogromnie ciesze, ze wklejam Wam zdjecie nowosci, ktora chcialabym w najblizszych dniach wyprobowac. Musze jeszcze dodac, ze moja nowa "zabawka" to prezent od meza na urodziny ( ja to chyba sama nigdy bym sie nie zdecydowala ja kupic ). Pozdrawiam serdecznie i zycze milego, cieplego dnia, bo niestety za moim oknem deszcz, zimno i ponuro...
5 komentarzy:
ojjj chciałabym ja taki prezent, chciała... :)
oj Kochana zazdroszczę Ci takiego prezenciku:))
pozdrawiam:)
Ale piękny prezent. Różowa bindownica-marzenie.
Marzy mi sie taka,ech...moze kiedys :-)
Gratuluję- i miłego bindowania.
Prześlij komentarz