Dlugo mnie tutaj nie bylo..., a wlasciwie zagladalam na Wasze blogi, patrzylam na moj i za nic w swiecie nie moglam przemoc sie, aby pokazac co robie, wiele prac w tym czasie nawet nie sfotografowalam. Tak sie czasami dzieje, ze czlowiek nie ma na nic checi, do niczego zapalu, nic nie cieszy i wszystko dzieje sie nie wiadomo z jakiej przyczyny. W moim przypadku jednak bylo inaczej, byla przyczyna..., jest przyczyna..., z ktora i ja, i wiele innych osob z rodziny nie moze sobie poradzic..., bo kiedy patrzysz na kogos kto cierpi, komu wali sie caly dotychczasowy swiat, burza sie jego marzenia, niknie nadzieja z kazda chwila, z kazdym bolem, wiara zanika chociaz pragnie sie ja zatrzymac, kiedy patrzysz na kogos kto walczy z ciezka choroba, kiedy patrzysz na te smutne przerazone oczy i nie mozesz pomoc, wtedy chce sie krzyczec, wyc, pytac...
Nadszedl dla moich bliskich trudny czas, pelen zadumy, dostrzegania nowych wartosci, patrzenia na wiele spraw z innej perspektywy, czas nowej nauki i pokory przed zyciem...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Chce sprobowac znowu cieszyc sie moja pasja, wiec... Jakis czas temu, na prosbe pewnej Pani Ewy, zrobilam 14 zaproszen komunijnych dla jej syna bardzo podobnych do
tych, ktore zrobilam dla syna mojej Przyjaciolki. Roznia sie jedynie koronka i listeczkami. ( oczywiscie podkreslam, ze robiac te zaproszenia inspirowalam sie przepieknymi pracami
Agnieszki ).